poniedziałek, 21 grudnia 2009

Jak kafle na ścianie układali...

Wyglądało, że super nie będzie, ale że raczej robota będzie do przyjęcia. I faktycznie! Panowie glazurnicy, kafelkarze, płytkarze, czy jak ich tam zwą, podłogę położyli całkiem ładnie. Po dwóch dniach roboty kafle na podłodze i ścianie w kuchni leżały. Po kolejnych dwóch dniach schnięcia Panowie powrócili, kłaść fugi. Po położeniu, okazało się że kolor fugi na ścianie nie jest beżowy a brunatny. Ale cóż, podobno jak wyschnie to się rozjaśni (docelowo miał być beż). Schło 4 doby i dupa blada. Fuga czerwona jak była tak została, na domiar złego pokryła się białymi wykwitami i "strupami" - jakby ktoś ją wyhaftował (jeżeli rozumiecie co mam na myśli). Po zgłoszeniu reklamacji Panowie pojawili się na miejscu z klinami drewnianymi i blachami do drapania. Po kilku podejściach, porysowanych kaflach, słowach na k... i ch... itp. Panowie spasowali. Krew jasna i szlag nagły nas trafił! Panowie co prawda pieniądze za robienie ściany i zmarnowaną fugę oddali, ale my zostaliśmy ze spapranymi kaflami i syfiastą fuga na ścianie.
A oto co z tym zrobiliśmy:

  1. Wydrapaliśmy to co się dało wydrapać ze starej fugi.
  2. Położyliśmy nową fugę.
  3. Przebarwienia pokryliśmy preparatem Fugaremix zabarwionym na beż.
Wyszło tak jak widać na ostatnim zdjęciu. Nie najgorzej, ale z bliska widać "strupy"... Oprócz ekscesów z kaflami udało się poskładać kredens i pozostałe elementy kuchni do kupy. Dziś zaczynamy roboty parkieciarskie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wpis :-)