wtorek, 25 maja 2010

Powódź 2010 we Wrocławiu - podsumowanie

Podsumowanie powodzi w mediach wygląda jak polowanie na czarownice z filmów fabularnych o średniowieczu. Dlatego w trzech słowach podsumuję moje spostrzeżenia.

  • Brak utrzymania terenów zalewowych - brak wycinania zarośli oraz koszenia traw, sprzątania śmieci i odkopywania nabrzeży, ostróg itp. To było przyczyną sukcesywnego podpiętrzenia i zwalniania fali powodziowej, która najpierw miała dojść do Wrocławia w piątek rano, potem w nocy z piątku na sobotę, w sobotę o świcie, a końcowo pojawiła się w okolicach godziny 10. 
  • Nieprzygotowanie do akcji przeciwpowodziowej przepustu wód powodziowych do Widawy - to wiąże się z dwoma pierwszymi punktami. Przerzut był zarośnięty, jaz przepuszczający wody był wykonany prowizorycznie, a wały niedostatecznie wysokie i źle konserwowane nie spełniały swojej roli. 
  • Przepuszczające wodę wały - liczne wysięki wody u podstawy wałów po stronie suchej. Na uwagę zasługuje również element samodzielnych akcji podejmowanych przez mieszkańców w wypadku wysięku wód podskórnych po suchej stronie wału. Efekt takich działań można ocenić w parku Nadodrzańskim (na fotografiach poniżej) porównując to z sytuacją na terenach zielonych przy wybiegu niedźwiedzi we wrocławskim ZOO. Dla ciekawych prezentuję rysunek oraz trzy słowa komentarza w dużym uproszczeniu:


    W normalnej sytuacji wody podskórne po suchej stronie wału znajdują się pod powierzchnią gruntu i są zasilane przez wody z rzeki. W sytuacji wysokiej wody kiedy zalany zostaje obszar międzywala wody podskórne nie tylko otrzymują dodatkowy "zastrzyk", ale też zaczynają podlegać ciśnieniu zgromadzonych nad nią mas wody. Z tego powodu na skutek związków hydraulicznych woda gruntowa podnosi się po suchej stronie wału gdzie ciśnienie jest mniejsze i pojawia się na powierzchni. O tym, że jest to woda gruntowa świadczy jej czystość którą można stwierdzić organoleptycznie: gdy woda jest przeźroczysta - to woda gruntowa która infiltruje pod wałem, gdy mętna - to woda prawdopodobnie przesiąkająca przez wał. W sytuacji jaka miała miejsce w parku Nadodrzańskim doszło do infiltracji wód gruntowych które pojawiły się na powierzchni już 21 maja. Wody te wystąpiły na terenach porośniętych zielenią dzięki czemu nie przemieszczały się, a tworzyły rozlewiska i podtopienia roślinności. W momencie najwyższej wody tj. w sobotę i w nocy z soboty na niedzielę rozlewiska te przestały być stabilne i zaczęły spływać. W tej sytuacji mieszkańcy zaczęli obkładać podstawę wału po stronie suchej workami z piaskiem i geowłókniną co w konsekwencji spowodowało taki efekt jak naciśnięcie palcem mokrej szmatki. W koło umocnień zaczęła coraz mocniej wysiąkać woda, która dodatkowo nie była niczym zatrzymywana na skutek dewastowania darni i traw które do momentu interwencji mieszkańców chłonęły wodę jak gąbka. Woda dość wartkimi strumykami spływała (często w koleinach wyjeżdżonych przez samochody dostarczające worki i piasek) w kierunku osiedla Biskupin. Mam wrażenie, że akcja umacniania wału nie była potrzebna i przy takiej sytuacji jaka miała miejsce (nie było zagrożenia przerwania wału) przyniosła więcej szkody niż pożytku. W mojej opinii należało monitorować podstawę wału ziemnego oraz wysięki wody bez dodatkowego obrzucania ich workami z piaskiem. Natomiast wał z worków zabezpieczający osiedle ułożyć w pewnej odległości od wału ziemnego, tak by umożliwić wodzie powolne wypływanie i wsiąkanie w darń parku (stworzenie ewentualnie niewielkiego rozlewiska). Ewentualną akcję obkładania wałów rozpocząć dopiero w momencie ewidentnego przesiąkania wałów. Słuszności mojej teorii dowodzi obszar w pobliżu wybiegu dla niedźwiedzi gdzie wysięki wody również nastąpiły, ale nie były "zabezpieczane", co w efekcie doprowadziło do powstania obszaru podtopionej zieleni bez efektu spływających strumyków które wypłukują grunt i powodują zachwianie stabilności gruntów.

    • Brak komunikacji ze społeczeństwem - brak informacji ze strony kierujących akcją o potrzebach, zagrożeniach i sposobie postępowanie. 
    • Gwoli podsumowania: Wydaje mi się, że bardziej niż byli i obecni włodarze i urzędnicy samorządowi we Wrocławiu (ich wina może być to że za mało naciskali, ale...), za zamieszanie wynikające z tej powodzi odpowiada administrator terenów nadodrzańskich czyli Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej i dotychczasowi koordynatorzy Programu dla Odry 2006, którzy od 1997 roku cały czas nie mogą przeprowadzić modernizacji systemu hydrotechnicznego w dolinie Odry (której elementem miało być również zabezpieczenie Kozanowa - o ile pamiętam wszystko miało się zakończyć do 2006 roku [?]). Woda która nawiedziła Wrocław nie była super ekstremalnym zjawiskiem. Ot, zwykła wysoka woda, powinna przyjść, przepłynąć i tyle. Co prawda wielkich zniszczeń nie dokonała, ale obnażyła wszystkie bolące miejsca systemu zabezpieczeń przeciwpowodziowych. Mam nadzieję, że do najbliższej stuletniej wody będziemy lepiej przygotowani, bo wtedy może już nie być tak wesoło.

    sobota, 22 maja 2010

    Sytuacja powodziowa na Górnej Odrze we Wrocławiu

    Dziś w okolicach godziny 9:00 objechałem Wielką Wyspę i przerzut wód powodziowych do Widawy. Poniżej kilka zdjęć i filmiki. Sytuacja na wrocławskich wałach jest stabilna, jednak system przeciwpowodziowy nie daje gwarancji niewystąpienia cofek na mniejszych rzekach. Przerzut wód do Widawy również wygląda niebezpiecznie, natomiast kanał nawigacyjny w obecnej chwili nie przepuszcza wysokiej wody - zapewne ze względu na śluzę Bartoszowice która cały czas jest w remoncie.

    piątek, 21 maja 2010

    Sytuacja powodziowa na Śródmiejskim Węźle Wodnym we Wrocławiu

    Dziś około godziny 9:00 pokonałem trasę od mostu Grunwaldzkiego, bulwarem Xawerego Dunikowskiego do mostu Piaskowego, następnie do elektrowni wodnych na Dolnym Stopniu Piętrzącym Śródmiejskiego Węzła Wodnego (tzw. stopień Mieszczański) i drugą stroną Odry do mostów Młyńskich. Woda podnosi się, ale wszędzie jest jest jeszcze zapas. Nie zauważyłem miejsc w których nagłe wezbranie może doprowadzić do przerwania wałów. Poniżej załączam kilka zdjęć i filmik z jazu elektrowni Południowej. Podobno kulminacja fali ma być wyższa o 1,5 m od stanu obecnego.

    czwartek, 20 maja 2010

    Sytuacja powodziowa na Górnej Odrze we Wrocławiu

    Około godziny 11:00 pokonałem trasę od mostu Szczytnickiego do jazu Szczytniki, przez wał do jazu Bartoszowice, potem przez śluzę Opatowice i drogą z Opatowic z powrotem do Kładki Zwierzynieckiej. Sytuacja wydaje się być stabilna, woda przybiera, ale w porównaniu z wczorajszą sytuacją, niewiele. W kilku miejscach woda dotarła już do podstawy wału, ale w większości miejsc płynęła w korycie. Wyjątek stanowił kanał powodziowy gdzie woda płynęła całą szerokością międzywala, choć było widać gdzieniegdzie wystającą jeszcze trawę. Poniżej kilka zdjęć i filmik z ulicy Opatowickiej skrzyżowanie z Międzyrzecką, gdzie jak zazwyczaj w takich sytuacjach, woda płynie przez drogę. Dodam, że pokonując drogę z Opatowic po obu stronach drogi w rowach widziałem wodę, a rowy melioracyjne cofały wodę.

    środa, 19 maja 2010

    Sytuacja powodziowa na Starej Odrze we Wrocławiu

    Dzisiaj przed dziesiątą przeszedłem się wałem od mostu Szczytnickiego do jazu Szczytniki. Wody w Odrze jest dużo, ale sytuacja wygląda normalnie (jak przy wiosennej wyżówce). Poniżej kilka zdjęć obrazujących sytuacje w korycie. Jeżeli sytuacja będzie się zmieniała będę przesyłał kolejne zdjęcia, ale spektakularnych zdążeń raczej się nie spodziewam :-)

    niedziela, 16 maja 2010

    Noc Muzeów

    W nocy z soboty na niedzielę razem z żoną braliśmy udział w tradycyjnej majowej Nocy Muzeów. Nie było w tym nic nadzwyczajnego, bo większość Wrocławian zapewne wzięło udział w tej imprezie. Byliśmy na wystawie Rzeka-Miasto-Ludzie, w muzeum miejskim w Zamku Królewskim i w Ratuszu.
    Zrobiliśmy kilka zdjęć, niestety z muzeum miejskiego udało się pozyskać tylko fotosy z zewnątrz i z zamkniętego w czasie Nocy Muzeów ogrodu, który oglądaliśmy przez szybę okna :-/. Przez szybę oglądaliśmy też całe muzeum miejskie i wszystkie znajdujące się tam klamoty. Muzeum miejskie było przygotowane niezwykle profesjonalnie i nowocześnie. Interaktywną formę całej ekspozycji podkreślały szklane gabloty oraz doskonale dopasowane opisy oraz informacje, dzięki którym zwiedzający czuł dreszczyk irytacji i mógł się efektywnie pogubić w całej ekspozycji. Wartym odnotowania jest też unikalna w skali europejskiej, choć jeszcze niezbyt okazała,  hodowla roztoczy. Niewielkie rozmiary hodowli świadczyły najdobitniej o tym, że muzeum otwarte zostało dopiero niedawno i nie posiada jeszcze okazałych powłok kurzowych na eksponatach. Z tego to powodu (jak mniemam) zabroniono w muzeum wykonywania jakichkolwiek zdjęć, bo jak wiadomo flesz lampy błyskowej szkodzi roztoczom na porost. Po pokonaniu wystawy 1000 lat Wrocławia, byłem zmęczony jak po wypełnianiu rocznego PITu. Fascynujący był również fakt, że przez całe 1000 lat historii tylko raz pokazano Odrę i to w aspekcie powodzi z 1997 roku (a może, moje stare oczy przeoczyły jakieś eksponaty ukryte  pod cienką warstewką kurzu :-). 
    Z muzeum miejskiego w Pałacu Królewskim poszliśmy do Ratusza, gdzie spokojnie porobiliśmy sobie zdjęcia i odetchnęliśmy duchem Wrocławia bez 1000 letnich naleciałości :-) 

    Powyższe wystąpienie będzie przyczynkiem do najbliższego wydania programy
    WARTO PITOLIĆ!
    J. W. Powolnieńskiego 

    czwartek, 13 maja 2010

    Wystawa Rzeka-Miasto-Ludzie na Noc Muzeów


    Dziś wieczorem barka Złota Kaczka na pokładzie której prezentowana jest wystawa Rzeka-Miasto-Ludzie po raz kolejny zacumowała przy bulwarze Xawerego Dunikowskiego w pobliżu Hali Targowej we Wrocławiu. Wszyscy chętni mogą zobaczyć wystawę w najbliższy weekend w sobotę od godziny 12 do ostatniego zwiedzającego i w niedzielę od 12-19. 

    Pokaż Lokalizacja wystawy Rzeka-Miasto-Ludzie na większej mapie