niedziela, 16 maja 2010

Noc Muzeów

W nocy z soboty na niedzielę razem z żoną braliśmy udział w tradycyjnej majowej Nocy Muzeów. Nie było w tym nic nadzwyczajnego, bo większość Wrocławian zapewne wzięło udział w tej imprezie. Byliśmy na wystawie Rzeka-Miasto-Ludzie, w muzeum miejskim w Zamku Królewskim i w Ratuszu.
Zrobiliśmy kilka zdjęć, niestety z muzeum miejskiego udało się pozyskać tylko fotosy z zewnątrz i z zamkniętego w czasie Nocy Muzeów ogrodu, który oglądaliśmy przez szybę okna :-/. Przez szybę oglądaliśmy też całe muzeum miejskie i wszystkie znajdujące się tam klamoty. Muzeum miejskie było przygotowane niezwykle profesjonalnie i nowocześnie. Interaktywną formę całej ekspozycji podkreślały szklane gabloty oraz doskonale dopasowane opisy oraz informacje, dzięki którym zwiedzający czuł dreszczyk irytacji i mógł się efektywnie pogubić w całej ekspozycji. Wartym odnotowania jest też unikalna w skali europejskiej, choć jeszcze niezbyt okazała,  hodowla roztoczy. Niewielkie rozmiary hodowli świadczyły najdobitniej o tym, że muzeum otwarte zostało dopiero niedawno i nie posiada jeszcze okazałych powłok kurzowych na eksponatach. Z tego to powodu (jak mniemam) zabroniono w muzeum wykonywania jakichkolwiek zdjęć, bo jak wiadomo flesz lampy błyskowej szkodzi roztoczom na porost. Po pokonaniu wystawy 1000 lat Wrocławia, byłem zmęczony jak po wypełnianiu rocznego PITu. Fascynujący był również fakt, że przez całe 1000 lat historii tylko raz pokazano Odrę i to w aspekcie powodzi z 1997 roku (a może, moje stare oczy przeoczyły jakieś eksponaty ukryte  pod cienką warstewką kurzu :-). 
Z muzeum miejskiego w Pałacu Królewskim poszliśmy do Ratusza, gdzie spokojnie porobiliśmy sobie zdjęcia i odetchnęliśmy duchem Wrocławia bez 1000 letnich naleciałości :-) 

Powyższe wystąpienie będzie przyczynkiem do najbliższego wydania programy
WARTO PITOLIĆ!
J. W. Powolnieńskiego 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wpis :-)